Wszystko wskazuje na to, że do powołania rządu dojdzie albo w pierwszym, albo w drugim kroku
Minister podkreśliła, że prezydenta cieszy wysoka frekwencja w wyborach. Wskazała, że teraz jest czas na to, by realizować określone w konstytucji kroki.
Pytana, czy prezydent Andrzej Duda zaprosi teraz do Pałacu Prezydenckiego liderów partii, które dostały się do Sejmu, powiedziała, że "nie wyklucza żadnej opcji". Zaznaczyła, że prezydent wrócił w poniedziałek późnym wieczorem z wizyty w Watykanie. Wskazała, że nie ma jeszcze terminu pierwszego posiedzenia Sejmu; jak przypomniała ostateczną data jest 14 listopada.
Minister zauważyła, że teraz "jest szereg postanowień formalnych do wydania" i kiedy tak się stanie, KPRP o tym poinformuje.
Pytana, o możliwe opóźnianie przez prezydenta powołania rządu tworzonego przez obecne partie opozycyjne, Paprocka oceniła, że jest prawem opozycji komentowanie sytuacji w taki sposób, ale ona zaleca wszystkim zachowanie "daleko idącego spokoju". Przypomniała, że w konstytucji są precyzyjnie określone terminy i trzy kroki do powołania rządu.
"W ostatnich latach tylko raz doszło do powołania rządu dopiero w tak zwanym trzecim kroku, to był rząd pana premiera Belki w 2004 roku" - zauważyła.
Konstytucja przewiduje trzy możliwe kroki wyłonienia rządu po wyborach. W pierwszym dużą rolę odgrywa prezydent, który m.in. desygnuje premiera, biorąc pod uwagę, że zaproponowany przez niego rząd, aby uzyskać wotum zaufania, musi zdobyć poparcie bezwzględnej większości w Sejmie. Jeśli ta próba zakończyłaby się niepowodzeniem, inicjatywę przejmuje Sejm. Wówczas premier i rząd potrzebują bezwzględnej większości głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Gdyby posłom nie udało się powołać rządu, inicjatywa wraca do prezydenta, a do wotum zaufania potrzebna jest zwykła większość.
"Wszystko wskazuje na to, że do powołania rządu w tej sytuacji, którą mamy, dojdzie albo w pierwszym, albo w drugim kroku" - oceniła Paprocka. Podkreśliła, że prezydenci w ostatnich wielu latach wskazywali w pierwszym kroku kandydata na premiera z obozu, który wygrał wybory.
Według Paprockiej obecnie "sytuacja jest skomplikowana i wymaga zastanowienia, przeanalizowania przez prezydenta". "Prezydent przede wszystkim ma na myśli to, żeby zabezpieczone były interesy ojczyzny, by uszanowana była wola wyborców i by sprawnie kolejny rząd przejął obowiązki od poprzedniego. To jest bardzo istotna sprawa, bo czasy nie są łatwe" – stwierdziła prezydencka minister.
Na uwagę, że już wcześniej były sytuacje, gdy nie dochodziło do porozumienia między kancelariami prezydenta i premiera w kwestii tego, kto będzie reprezentował Polskę na arenie międzynarodowej, oraz na pytanie czy kwestie te zostały już precyzyjnie uregulowane prawnie, Paprocka podkreśliła, że jeśli chodzi współpracę w zakresie spraw zagranicznych, to w konstytucji wskazano, że polityka zagraniczna jest współkreowana przez prezydenta, premiera i szefa MSZ.
Zaznaczyła, że tutaj musi być "daleko posunięty konsensus", a w interesie Polski jest to, by jej najważniejsi przedstawiciele na arenie międzynarodowej mówili jednym głosem.
Przypomniała jednocześnie, że w ostatnich miesiącach doszło do uchwalenia z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy tzw. ustawy kooperacyjnej, która - jak powiedziała - doprecyzowuje kwestię współpracy na linii Polska-UE. Paprocka oceniła, że to zmiana istotna, także ona nie spodziewa się, by obecnie dochodziło do "sporów o samolot czy o krzesło". (PAP)
wni/ godl/